Naprawdę ciężka noc

 

     Grafini Maria Ulryka von Liebwitz-Ambosstein miała kłopoty, choć jeszcze niesprecyzowane. Drużyna Łowców Głów (czyli flisak Janusz, doker Aleksander, kapłan Gottschalk Scheller, paser Thaugrim Ironhand i student Dragon) znalazła się właśnie na jej drodze... a konkretniej w przydrożnym zajeździe "Pod trzema piórami". W niedzielę urwaliśmy przygodę w momencie, gdy dosyć leniwy jej bieg nagle przerwały torsje jednego z lokalnych marynarzy podejrzanie przypominające objawy zatrucia czymś dodanym do piwa...

     Marynarza uratował Dragon, który stara się specjalizować w medycynie. Po zwymiotowaniu flisak przestał jednak interesować drużynę, gdyż wydarzenia zaczęły przyspieszać: Łowcy wciągnięci zostali nagle w wątek Gustava Rechtshandlera, prawnika grafini, który najwyraźniej zaczął być szantażowany przez trójkę akademików którzy jakiś czas temu przybyli do zajazdu. Janusz i Thaugrim odkryli, że ma to związek z mroczną przeszłością Gustava - w swoich studenckich czasach należał do ocierającej się o Chaos tajnej grupy Ordo Ultima... i teraz ta grupa upomniała się o swego dawnego członka. Rechtshandlerowi udało się zabić jednego z szantażystów (ukrył ciało w pokoju niezbyt odległym od komnaty grafini) i teraz zaczął błagać moją dwójkę o to, by ubiła pozostałe kultystki.

     Reszta Łowców też miała ręce pełne roboty (drużyna w tym etapie przygody działała w dwóch, trzech miejscach naraz). Aleksander i Dragon odkryli na przykład, że parka kochanków o nazwisku Schmidt ma najwyraźniej coś do ukrycia - szantażować ją zaczął jeden ze służących Marii Ulryki. Po wtargnięciu do ich pokoju nadziali się na pana Schmidta stojącego z nożem nad stygnącym trupem służącego (bodycount: 2). Ten spanikował: rzucił się na Dragona ciężko raniąc go nożem, przebiegł po schodach obok Janusza... no nie bardzo przebiegł, nasz flisak podłożył mu nogę. Schmidt przeleciał metr/dwa (mijając przy tym Gottschalka) i upadł ciężko na podłogę. Z uwagi na jęczącego u góry Dragona Gottschalk potraktował go swym młotem...

     Johann Schmidt przestał mieć jakiekolwiek kłopoty poza tym, że zrobił się bardzo martwy (bodycount: 3).

     Jakoś tak w międzyczasie (sam już nie pamiętam, wcześniej lub później) Janusz i Thaugmir zostali wezwani przez Rechtshandlera. Prawnik nie owijał w bawełnę: zabił akademika i chce, by Łowcy zabili pozostałych. Wyjawił dlaczego... i dlaczego może im na tym zależeć (dał im wiele złotych, brzęczących powodów). Zasadzka przygotowana w wygódce udała się w stu procentach (bodycount: 5).

     Równolegle, do zajazdu wpadł masywny doker z trzema kolegami (Thomas Prahmanhandler i Wój Mho, Larz oraz Kudłacz). Naładowany testosteronem przybysz błyskawicznie pozbył się agresji w momencie, gdy zauważył ciało pana Schmidta. Wyraźnie zakumplował się z Gottschalkiem i zaczął domagać się dostępu do "jego Haneczki" (czyli pani Schmidt, aktualnie przesłuchiwanej przez strażników grafini.

     To nadal nie był koniec. Kapłani Morra którzy przybyli do "Trzech piór" na poprzedniej sesji (wraz z okazałą trumną) okazali się być porywaczami. To Aleksander jako pierwszy zauważył, że w ich pokoju czasem jest trzech, a czasem czterech mężczyzn. Wszystkich aresztowali ludzie Marii Ludwiki (no, prawie wszystkich, porwany był na razie nieprzytomny).

     Wtedy znaleziono ciało Brunona Franke, szampierza z którym siłował się na rękę Janusz w poprzedniej sesji (bodycount: 6). W plecach miał wbitą szablę. Szablę Aleksandra. Dopiero wtedy grafini Liebwitz-Ambosstein naprawdę się wkurzyła.

     Łowcy Głów zostali aresztowani. Trochę na niby - Maria Ulryka nie wierzyła w ich winę, a i protekcja Rechtshandlera trochę pomogła. Grafini zastawiła pułapkę wiedząc, że celem zabójcy jest jej szampierz, ktokolwiek by nim był. Mianowała więc nim... Gottschalka Schellera. Scheller wraz z przemyconymi do jego pokoju towarzyszami przyczaili się w oczekiwaniu na mordercę (będąc przekonani, że jest nim wredny gnom Glimdrin). Mylili się. Była nim kobieta, która jakiś czas wcześniej przeniknęła do służących arystokratki. W środku nocy dostała się do pokoju przez komin... ale bohaterowie już na nią czekali (nie wszyscy, Janusz zasnął ukryty w skrzyni, Dragon zasnął ukryty w szafie). Asasynka nie była głupia - widząc zasadzkę próbowała uciec przez okno, tam jednak sięgnął ją bełt z kuszy wybudzającego się Janusza (bodycount: 7).

     Deser: nad ranem odkryto, że ktoś wszedł do pokoju, w którym przetrzymywano związanych fałszywych kapłanów Morra. Ten ktoś zamordował ich oraz porwanego... tego ostatniego pozbawiając też głowy. Być może związane było z tym zniknięcie najemniczki Ursuli...

     Oj, cóż to jest za przygoda. Zaczyna się leniwie, a potem następuje kalejdoskop zdarzeń, nie wszystkich logicznych zresztą. Jest w niej kilka momentów moim zdaniem problematycznych... i nie wszystkie w locie zdołałem naprawić (dajmy na to: dosyć łatwo klienci karczmy przełknęli próbę otrucia jednego z nich; kradzież szabli też jest ostrą jazdą bez trzymanki). Jest tu mnóstwo przecinających się wątków i tropów, czasem mylących - i to uważam za fajne. Tym niemniej, wydarzenia są upakowane tak gęsto, że moi bohaterowie częściej reagowali niż kreowali (aczkolwiek pułapka w kloace była pierwsza klasa :) ). Taka mocna szkolna czwórka moim zdaniem.

Komentarze

  1. Jedna z najbardziej ikonicznych przygód do Warhammera zaliczona! Owszem, nie jest idealna, ale zawsze sprawia dużo radości, no i potem można tworzyć jej własne warianty. W końcu poszukiwacze przygód często goszczą w różnych gospodach o najróżniejszych gościach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale powiem (napiszę), że to dla mnie, MG było intensywne doznanie :) koordynowanie tych wszystkich sześciu wątków, przekształcanie ich w miarę nieoczekiwanych decyzji graczy i ciągłe zaglądanie na grafik… spociłem się :D

      Usuń
    2. Ale poza ciosem w łeb biednego „Schmidta” i jednorundowym starciem z pokojówką-zabójczynią, tutaj w ogóle nie było walki :) to pogłębienie lekkie adwersarzy i enpeców sprawia, że oni nie zachowują się standardowo w czasie walki i czasem aż proszą o pewne rozwiązania (skoro pokojówka jest profesjonalnym zabójcą i w dodatku całymi minutami potrafi być ukryta w kominie, to filmowa ucieczka przez zamknięte okno aż się prosiła o zastosowanie).

      Usuń
    3. Tak, barwni NPCe wzbogacają także akcję, nie tylko sceny społeczne. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty