Czarny Kurhan

 


     Od gloomhavenowego debiutu doszły nam trzy planszówkowe sesje. Na początek jedna uwaga ogólna, potem drobne raporty (więc jeśli ktoś jeszcze nie grał, lepiej niech tej drugiej części nie czyta, będą drobne spoilery). 

     Ostatnio Ifryt pytał, ile w tym jest erpega. Teraz, bogatszy w doświadczenia mogę odpowiedzieć: najwięcej erpega jest w momencie, w którym wchodzisz w dungeon po raz pierwszy. Ma się w Gloomhaven wtedy to mocno erpegowe uczucie dotykania Tajemnicy, ekscytację rodzoną przez eksplorację i rozwijanie się historii. To są te momenty, gdy wchodząca do nowej komnaty Tkaczka Zaklęć ucieka w jej kąt, przerażona zwartą falangą wrogów, a z ust jej towarzyszy dobywa się ciężkie sapnięcie. 

     Jeżeli jednak przegrywasz i potem szturmujesz miejscówkę po raz drugi, stężenie erpegowości spada, ustępuje rozkimnce taktycznej. To nie tak, że rozgrywka jest wtedy gorsza - jest zupełnie inna, zbliża się wtedy do typowej strategicznej planszówki z domieszką fantasy. Na koniec jednak RPG wraca, gdy doczytujemy konkluzję i zastanawiamy się nad kolejnymi wyborami. 

     I jeszcze jedno: szybkość zdobywania doświadczenia przez Tkaczkę Zaklęć po prostu POWALA :D

     A teraz nasze zmagania. 

     Na początku był drugi szturm na Czarny Kurhan. Tym razem udany! Nie obyło się bez strat: Castiga po oczyszczeniu pierwszej komnaty wbiegła do korytarza, gdzie wpadła w huraganowy ogień łuczników wroga. Nie pomogło przywołanie sobie familiara ani sukurs Krakena - gdy strzelcom gangu dostała się akcja z atakowaniem dwóch przeciwników w rundzie, to i Tkaczka i jej chowaniec padli. 
Pozostała dwójka sobie jednak poradziła, choć na koniec działała już na swoim limicie: Krakenowi na końcu scenariusza w grze pozostały zaledwie 3 karty akcji, mojemu Tulkaionowi 4, z punktami życia nie było dużo lepiej... W nagrodę wylosowały nam się pogłoski o kontrakcie dla miejskich alchemików na Wichrowych Wyżynach. Tam jednak jeszcze nie poszliśmy, bo Czarny Kurhan okazał się mieć jeszcze podziemia!

     Pierwsze podejście do podziemi pod Czarnym Kurhanem - klęska. Nasza wesoła trójka pokonana została przez brak kart, to zaś w dużej mierze spowodowane zostało kilkukrotnym wyzerowaniem naszych hapeków. Tym razem pierwszy padł Kraken, który w ogóle często cierpiał: szczytem wszystkiego było ułożenie fajnego komba, które zastopowane zostało przez strzałę herszta bandy, która przyszpiliła Konrada do podłogi i uniemożliwiła dopadnięcie wroga. W dodatku: aktywna w tym miejscu klątwa niezwykle skutecznie paraliżowała nasze działania: Kraken raz padł jej ofiarą, mój Tulkaion dwukrotnie, Castiga aż trzy! Dwa przypadki dotyczyły sytuacji, gdy słaniający się na nogach Herszt mógł zginąć na względnie wczesnym etapie starcia. 

     A chyba tylko to mogłoby przynieść nam zwycięstwo.

     Zdolności dowódcy bandy sprawiły, że z tury na turę zalewała nas coraz większa fala nieumarłych. Fajnie jest to pomyślane, ale nie potrafiliśmy aż tak dobrze kontrolować tego tłumu. A gdy już wymyślaliśmy jak to robić, do gry wchodziła klątwa. Ostatecznie ubiliśmy Herszta, ale nie mieliśmy już szans skasowania reszty. Castiga, gdy pozostała sama, miała do skasowania jeszcze sześciu wrogów. Pokonała dwóch, zanim zawiodła ją ręka...

     Dziś podziemia Czarnego Kurhanu zaatakowaliśmy drugi raz. Tym razem wiedzieliśmy, że absolutnym priorytetem jest Herszt: udało się nam położyć go trupem, gdy otworzył zaledwie jedne drzwi z zombiakami. Dorżnięcie reszty wrogiej watahy też nie było łatwe, Kraken prawie został powalony, ale tym razem, pierwszy raz ever udało się nam ukończyć scenariusz bez żadnych strat. W dodatku mojemu Tulkaionowi udało się ukończyć zadanie scenariuszowe i uruchomiłem pierwszy atut mojej postaci (wybrałem sobie dodanie jednego -2 i dwóch +2 do mojej talii modyfikatorów bojowych). Z kolei Castiga weszła na drugi poziom! Pierwszy awans w drużynie...


Castiga świętująca awans


Komentarze

  1. Fajnie się czyta te relacje z Gloomhaven z punktu widzenia erpegowca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że tu co prawda nie ma kostki, ale kart z których losuje się wynik ciosu w walce jest... 20 :) z jednym krytycznym sukcesem i jedną krytyczną porażką :) erpegowoec od razu rozpozna ten wzór :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty