Ucieczka z Mos Shuuta

 



     No cóż, dawno już chciałem zagrać w coś spoza dwubiegunowego świata D&D/Warhammer... i wczoraj miałem wreszcie okazję :) Moja standardowa drużyna przetrzebiona została przez życie zawodowe i inne takie sprawy, więc uformowała się nowa, z jednym prawie debiutantem, jednym absolutnym debiutantem i trzema weteranami. Już od dłuższego czasu na półce zerkał na mnie "Edge of the Empire" ze stajni FFG, a ponieważ wbrew większości fandomu z III edycją WFRP pochodzącą z tej samej stajni mam związane dobre wspomnienia, postanowiłem niespodziewanie dać jej szansę.

     I było super, choć może nie od razu.

     Zagraliśmy w przygodę ze startera, "Ucieczkę z Mos Shuuta". Ordre de bataille:

  • Pash - tego szmuglera zagrał Drzewiec; okazało się, że wbrew szeroko znanej otoczki szmuglerzy wcale nie muszą być znakomitymi uwodzicielami
  • Oskara - twi`lekańską łowczynię nagród wraz z jej miniganem zagrał Zapał
  • Lowhrrick - wookie/gladiator, tę morderczą maszynę poprowadził Raven
  • 41-VEX - tego odległego krewnego Bendera z innej galaktyki zagrał Jacoleko
  • Trey`Essek - starter ma cztery postacie, ale skoro pojawił się też i Greg, to dorzuciliśmy mu tego thrandoshiańskiego najemnika.
     Początek nie był zachęcający, te wszystkie kostki od FFG sprawiały nam trudności.... ale niezbyt długo! Już od czasów WFRP3 uważam, że dają mnóstwo frajdy z interpretacji wyników, tak też się stało i tym razem. Uciekający przed oprawcami hutta Teemo bohaterowie z biegiem czasu radzili sobie z nimi coraz lepiej. Najgorzej było na początku starcia w kantynie. Drużyna zblokowała się w garderobie (41-VEX i Lowhrrick próbowali przebić się przez ścianę), wkrótce jednak okazało się, że ścigający ich Gamorreanie to żaden przeciwnik dla tak potężnie uzbrojonej grupy. Przy okazji chłopcy zabili też jednego z klientów, próbującego ująć się za poturbowaną przez droida tancerką (VEX to opętany niezaspokajalną dla robota żądzą psychopata; w dodatku medyk). 

     Później przygoda postanowiła nauczyć nas relacji społecznych w sklepiku z różnościami. Drużynie udało się wykupić za ogromną cenę rozrusznik nadprzestrzenny i przy okazji niemal wywołać rozłam, gdy nikt nie chciał poprzeć propozycji VEXa by splądrować cały ten przybytek handlowy. Potem doszło do serii udanych negocjacji z droidami ochronnymi oraz legendarnej próby uwiedzenia oficer Brynn, nadzorczyni miejscowej kontroli lotów (po tekście Pasha "Czy zesłało cię tu niebo, czy też wygrzebałaś się z piekła" oraz "Długo już tu pracujesz, prawda?" Brynn uznała, że pozwoli odlecieć mojej drużynie jak najdalej stąd.

     Następnie doszło do naprawdę emocjonującego starcia z szóstką szturmowców. Działo się naprawdę dużo, a gwiazdami combatu stali się wookie i Oskara (choć tę ostatnią w końcu powalił niebywale celny strzał z imperialnego blastera; na szczęście drużyna miała stimpaki). Po zwycięstwie chłopcy przejęli wreszcie naprawiony w międzyczasie przez VEXa frachtowiec "Krayt Fang" (YT-1300), pokonując przy okazji jego właściciela, thrandoshianina Trexa (który uciekł). W tym momencie musieliśmy przerwać.



     I naprawdę, moim zdaniem było świetnie, jeszcze lepiej, niż się spodziewałem. Teksty ogarniętego obsesją droida, szarmancka szarża Pasha, to starcie pod Wodną Wieżą ze szturmowcami.... GENIALNE! Mam nadzieję na ciąg dalszy!

Komentarze

Popularne posty