Agatha


20-21 dzień Przypływu Lata, Rok Szkarłatnej Wiedźmy (1491 RD)

     Po nieco dłuższej (bo dwutygodniowej) niż zwykle przerwie wróciliśmy dziś z drużyną CMF na szlaki wokół Phandalinu. Ostatnio drużyna postanowiła zrobić przysługę lokalnej kapłance Tymory i zadać pewne pytanie od dawna już nieżyjącej Agacie w okolicach Conyberry.

     Wszystko w porządku, tylko że na początek dzisiaj drużyna zapomniała, jakie to właściwie było pytanie :D Zlitowałem się ja i kostki w teście Mądrości. Ruszyli.

     Tak się podczas tej podróży złożyło, że encountery wypadały wyłącznie nocą. Dni wypełnione były beztroską, letnim wietrzykiem i bzyczeniem much leniwie latających sobie w słońcu, natomiast noce... No cóż, już na poprzedniej sesji były wesołe, tym razem nie było inaczej. Pierwszej nocy opadła bohaterów chmara dziesięciu (!) żądlaków. Oj łatwo je zlekceważyć, tym bardziej że spadają po jednym ciosie (chyba, że uderza Ard Beor, kapłan Ilmathera do ubicia stworka z 2 HP potrzebował... trzech celnych ciosów). Te pseudonietoperze zdołały jednak powalić paladyna Bertolda, a i Aelar, elfi mnich, był bliski zaliczenia gleby. Ostatecznie wszyscy krwiopijcy legli... a drużyna awansowała na 3 poziom!

     Następnego dnia dotarli do Conyberry. Miasteczko od dawna już nie było miasteczkiem, a niknącą w zieleni ruiną. Stąd do siedziby Agathy daleko już nie było. Elfia banshee okazała się być małym wyzwaniem: Aelar początkowo uciekł, przejęty nieco chłodnym przyjęciem, Bertold został uznany za ordynusa i wyrzucony z mieszkania nieumarłej, a Grogho... cóż, biedak pogubił się przy zadawaniu pytania. Illithor, ciągle obrażony trochę o to, że w Phandalinie zignorowano jego zdanie, by tu w ogóle nie iść, konsekwentnie w ogóle nie chciał do Agathy wejść. Jedynie Ard Beor i Aelar (dwa bieguny drużyny) zdołali przekonać do siebie drażliwą nieumarłą. Najpierw kapłan dowiedział się, że książka Bowgentla została sto lat temu sprzedana nekromancie Tsernothowi z Iriaeboru (to było właśnie pytanie Garaele, kapłanki Tymory). Potem zaś wszedł Aelar i wykorzystując lukę w magicznym logarytmie "tylko jedno pytanie na kilka tygodni" dowiedział się od Agathy, gdzie właściwie jest ten cały zamek Cragmaw, miejsce prawdopodobnego uwięzienia Gundrena Rockseekera.

     Poważny milestone osiągnięty!

     Rozpoczął się powrót. Tradycyjnie za dnia nic nie zaszło, za to w nocy... W nocy na towarzyszy wpadła świnia. Ten świnia, knur znaczy. Knur Gustaw uciekał przed swym tracącym już siły posiadaczem Schwerem, ale Aelar, który akurat trzymał straż zdołał świniaka pojmać i oddać farmerowi. Ten w podzięce wspomniał o jakiejś grocie, w której skrzynie ponoć jakieś stoją "ale tatko mołwił, co te kości na zewnętrzu niezdrowo wyglądają".

     Chwycili haczyk.

     Ale o tym już za tydzień (?)


Komentarze

  1. Z pamiętnika Aelara: nawet durne żądlaki muszę zabijać potrójnie bo jakiś niekompetentny kapłan umie jedynie smyrać po tyłkach nieprzytomnych kompanów! Ja tu pożądlony, nietoperze jakieś! A ten se obmacuje Bertolda, a wcześniej nawet i półorka i to buławą!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty