They have a cave troll!
Odwiedziliśmy Dungeon World! I chyba nie będą to ostatnie odwiedziny...
Podobnie jak niegdyś w Wyprawie Za Mur, tutaj też piękne było już samo tworzenie świata. Nie jest tu tak ustrukturalizowane, ale wyszło też super. Moje założenie początkowe: drużyna od tygodnia przemierza pustkowia Askalonu, umarłego królestwa quasiarnoryjskiego. Wynajął ich Gawen, wysuszony pięćdziesięciolatek który jest kurierem dla kogoś z Jadeitowej Wieży położonej gdzieś na zachodnich kresach Askalonu. Gawen przewozi jakieś duże skrzynie na dwóch wozach - jedzie razem z synem Kaiem i wynajętą już wcześniej Mirą, która jest podobno uzdrowicielką. No i jest wieczór, karawana rozbiła obóz pod wysoką, skalną ostrogą. Zaraz zacznie się atak....
Tyle stworzyłem ja. Reszta to wynik trwającej chyba pół godziny rozmowy :)
Okazało się, że Askalon przestał istnieć pół tysiąca lat temu. Rządzony był przez władców mieniących się być magami - i chyba naprawdę nimi byli, choć dziś mało jest już prawdziwej magii na świecie. Z nieznanych powodów postanowili wybudować wieżę, która sięgnie gwiazd - to właśnie JADEITOWA WIEŻA. I w pewnym sensie im się to udało - po wybudowaniu 6666 piętra osiągnęli niewidoczną sferę... i naruszyli ją. Efektem było Zejście - kataklizm, który spuścił na Askalon demony i służących im zielonoskórych niewolników (i inne, gorsze jeszcze bestie). Askalon przestał istnieć, większość demonów wybiła się nawzajem... dziś jest to zasadniczo pustkowie przemierzane przez wędrowne goblinoidy. Na najniższych poziomach Jadeitowej Wieży żyje bractwo zwane Jadeitowym Kręgiem, które oddane jest poszukiwaniu wiedzy. Jako taka cywilizacja przetrwała na Wschodzie, skąd idą nasi bohaterowie - kresowym państwem jest tam Despotat Sarngiki.
Nasza drużyna to:
- Vitus - czarodziej, mały grubasek z rozwichrzonymi włosami i obłąkanym spojrzeniu (Teluch)
- Balinos - wojownik krasnoludzki, brązowe włosy, młot Z ZĘBATYM OSTRZEM, harde spojrzenie (Balista)
- Casiuss - paladyn Infernusa, boga płomieni, lśniące oczy, łysy (Carnis)
- Gaduła - ofiarowany, były niewolnik który w imię oddania bogu (Infernusowi?) odgryzł sobie język
Atak na karawanę rozpoczęty został na rozkaz jakiegoś... człowieka? Co dziwne, rozkazywał goblinom, które zaatakowały z trzech stron - czwórka łuczników raziła drużynę z góry, a dwie piątki piechurów zaatakowały obóz z dwóch stron. Balinos w pojedynkę, za cenę kilku ran zmasakrował jedną piątkę, Vitus magicznymi pociskami przepędził ze skalnej ostrogi łuczników... Gorzej z trzecim oddziałem, który dotkliwie zdemolował Casiussa, zanim paladyn wspólnie z Gadułą i Gawenem wyeliminowali zagrożenie. Niestety, dwaj żyjący jeszcze zielonoskórzy łucznicy wykonali ruch z przyprowadzeniem posiłków - a okazał się nim troll. Balinos na wślizgu zaatakował trolle genitalia (przy okazji został niemal stratowany), a dzieła zniszczenia dokonał bodajże Casiuss... Ostatni żyjący gobos zbiegł. Wiktoria!
Następnego ranka drużyna odkryła, że w pobliżu gobliny obozowały już od wielu dni, razem z tym tajemniczym człowiekiem zresztą. Wszyscy oznakowani byli dziwnym symbolem przekreślonego koła. Przy okazji, przyciśnięty przez Gadułę (który komunikuje się poprzez obrazki rysowane na specjalnej tabliczce) Gawen wyjawił, że w wiezionych na wozach skrzyniach są jakieś zwłoki potrzebne Kręgowi do jakiegoś projektu...
Jedziemy dalej! Przez cały następny dzień działo się niewiele, poza dręczącym drużynę wrażeniem, że ktoś ich śledzi. Obozować mieli w zrujnowanej askalońskiej willi... tyle że w willi tej ktoś ułożył z martwych goblinów znajome przekreślone koło, a jeden z tych gobosów płonąc jak pochodnia nawet wyskrzeczał słowo HOAM zanim ostatecznie już umarł. A ponieważ jadąca z nimi Mira czasem mówiła coś podobnego przez sen... Casiuss spróbował ją przydusić i wyciągnąć jakieś informacje. Uzdrowicielka w odpowiedzi uciekła.
Jedziemy dalej! Przez cały następny dzień działo się niewiele, poza dręczącym drużynę wrażeniem, że ktoś ich śledzi. Obozować mieli w zrujnowanej askalońskiej willi... tyle że w willi tej ktoś ułożył z martwych goblinów znajome przekreślone koło, a jeden z tych gobosów płonąc jak pochodnia nawet wyskrzeczał słowo HOAM zanim ostatecznie już umarł. A ponieważ jadąca z nimi Mira czasem mówiła coś podobnego przez sen... Casiuss spróbował ją przydusić i wyciągnąć jakieś informacje. Uzdrowicielka w odpowiedzi uciekła.
Drużyna i Gawen zgodnie orzekli, że obozować tu jednak nie będą i podjechali trochę dalej, w las. I tam kilka godzin później Balinos usłyszał zbliżające się kroki.....
Koniec! Moim zdaniem było wspaniale!
Komentarze
Prześlij komentarz