Kontrakt Oldenhallera: Bestia Nurgla


     Kontrakt wykonany!

     W poprzednim odcinku drużyna odbyła nostalgiczną podróż do początku klasycznej przygody z rulebooka pierwszej edycji: Kontraktu Oldenhallera. No, prawdę mówiąc powrót nostalgiczny był głównie dla mnie, gdyż chyba nikt poza mną w ten scenariusz jednak nie grał. Poszło im całkiem nieźle, a penetracja podziemnego Azylu okazała się być bardzo łatwa. Na razie.

     Z różnych względów drużyna uległa przebudowie. Zniknął Gawin Winder Julka i Gunnar Hrollfson Karola. Odeszli z rannym wcześniej gangsterem, wypłoszeni najwyraźniej przez Zgniliznę Nurgla zidentyfikowaną ma zwłokach jednego z zamordowanych Schatzenheimerów. Zastąpił ich dosłany w ostatniej chwili przez Oldenhallera nowy Zabójca Trolli, Eldatok Bokgrumsson grany przez Slawq, który dołączył do pozostałej czwórki bohaterów: krasnoludzkiego pasera Taughmira Ironhanda (Zaran), mnicha Gottschalka Schellera (Drzewca), hermafrodytę Janusza (Jacoleko), studenta po przejściach Voltza Baumanna (Rafał).

     Tym razem było krwawo.

     Na początku dalszej eksploracji drużyna nadziała się na gang Valantina. Trzech strażników z posterunku „granicznego” nie powstrzymało gwałtownego ataku, na czele którego pobiegł (ku własnemu później zdziwieniu) Boltz. Jeden przeżył... tylko po to, by po przesłuchaniu zostać zarżniętym (dość nieumiejętnie) przez Eldatoka. Eksterminacja Valantinów byla prowadzona dalej, w coraz bardziej spektakularnym stylu. Moja wesoła kompania odcięła głowy trzem zabitym strażnikom i wrzuciła je do magazynu, powodując szok znajdujących się tam sześciu gangusów. Szok jednak szybko minął i pięciu kolejnych tur trzeba było, by świat przestępczego Nuln zubożał o sześć dusz. Łatwo już nie było, resolvy latały jak oszalałe, by gracze mogli dotrzymać pola zdeterminowanym wrogom. Intensywności starcia nie wytrzymał Gottschalk, który ledwie uniknął utraty przytomności i przez dłuższy czas stał się niemobilny.

     Pozostała czwórka w międzyczasie pokonała i zamordowała kolejnego członka gangu, Sebastiana. Zanim Seba wyzionął ducha zdekapitowany przez krwiożerczego Eldatoka, zdradził że szef Valantinów Emilio też już nie żyje, zamordowany przez tajemniczego asasyna. Klejnot Nirgla, cel całego questa rownież zniknął.

     Zabójca był nieostrożny. Odciął głowę Valantinowi i zabrał ją ze sobą, nie zauważył jednak kapiącej z niej krwi. Dzięki jej śladom drużyna trafiła do sieci podziemnych jaskiń gdzie znalazła... hordę szczurów, martwego asasyna, klejnot i wagonik kolejki górniczej, , którą w indianajonesowym stylu zjechali do strefy Azylu zajmowanej przez Huydermanów.

     Tyle, że ich tam nie było. Byli za to kultyści wywołujący Bestię Nurgla.

     Na bezpośrednią walkę odważył się początkowo tylko Eldatok, który niczym czołg szedł po trupach kolejnych heretyków. Zatrzymał się dopiero na przywołanym demonie... bo przywódca kultu, Jonas Białokrościec zdążył go przywołać, zanim upadł trafiony z kusz dwóch bohaterów. Bestia była jednak twardsza... zaklęta w niej pierwszoedycyjna mechanika losowej ilości ataków powaliła Eldatoka, powaliła Taughmira (i to tak skutecznie, że wyparowały dwa faty)... dopiero szarża zdesperowanego Janisza odesłała monstrum do Osnowy.

     Było świetnie, choć chyba pierwsza część przygody była ciut lepsza. Tutaj królował już railroad, przygoda prowadziła graczy za rączkę bez zbytniej twórczej swobody. Koniec był inny niż za moim pierwszym razem: wtedy gracze przejechali kultystom przed nosem drugim wagonikiem kolejki i po opanowaniu łodzi jak gdyby nigdy nic odpłynęli. Tym razem doszło do wariantu siłowego, który niebezpiecznie zbliżał się do katastrofy. Liczebność drużyny zrobiła jednak swoje. 

     Witaj, Stary Świecie. Dobrze jest wrócić.

     WAŻNY PS: przebojem sesji okazało się tym razem wydanie punktu fortune na poprawę wyniku strzału z łuku przez Gottschalka. Problem w tym, że łuk był wyimaginowany (bo Drzewiec zapomniał, iż nie ma żadnego łuku...).

Komentarze

Popularne posty