Starcie u Bazso Baza

 



     Debiut! Pierwszy raz zagraliśmy w „Ostrza w mroku”!

     Dłuuugo, długo się bałem. Podręcznik (z okuciami :) ) miałem jeszcze ze Wspieram To, fascynował mnie od początki… ale mechanika jest tu tak bardzo obca moim dotychczasowym erpegowym doświadczeniom. Gracze negujący wyniki akcji, strukturalizacja sesji (chociaż z czymś w rodzaju Przestoju miałem już do czynienia w WFRP4), obudowanie rzutu w te pozycje… no bałem się i nie rozumiałem. 

     Nadal nie wszystko rozumiem, popełniliśmy z pewnością wiele błędów (jeden, z dawaniem za niskich Krzywd, zdążyliśmy już sami wychwycić), ale i tak było wspaniale! A o to przecież finalnie chodzi…

     Szajka drużyny to Cienie zwane Cyrkiem Dżagerriniego. Po pierwsze dlatego, że nieformalnym przywódcą stał się tam Ściemniacz Dżagerrini „Gambit” Prichand (Balista, były akorosjański Błękitny Płaszcz), po drugie… no ze względu na specyfikę ich pierwszej akcji…

     Szajka działa we Wroniej Stopie, zgodnie z podręcznikową propozycją miejsca startowego. Znalazła się właśnie między młotem a kowadłem: potężny gang Zaciemniaczy rozwijać zaczął właśnie wojnę z Czerwonymi Szarfami i szlacheckie koneksje Cyrku zaczęły niepokoić Bazso Baza, szefa owych Zaciemniaczy. Wezwał więc moich Cyrkowców na audiencję, by rozstrzygnąć odwieczne pytanie: jesteście ze mną, czy może przeciw mnie?

     Poza Dżagerrinim, owi Cyrkowcy to: Arvus Boden, były akorosjański wojskowy, Ogar (Teluch); Amersis Har-benem, Szeptuch, iruwiański uczony (ABLinkoln); Rory „Gizmo”, Pijawka, właściciel małego sklepiku zielarskiego, na zapleczu którego znajduje się baza Cyrku, były skowlański wojskowy (Carnis). 

     Ulubioną bronią moich chłopaków stały się retrospekcje. Gdy usłyszeli ofertę Bazso, od razu postanowili wykręcić się od jasnej odpowiedzi i wyjść z biura Zaciemniaczy bez ustawienia się po jednej ze stron barykady. Arvus przypomniał sobie więc, że magazyn z węglem w którym się znajdowali obserwowany był przez czujkę Szarf wyraźnie szykujących się do ataku, a chwilę później Gizmo wypalił, że wcześniej wynajął chłopaka, który po pewnym czasie miał zacząć wrzeszczeć „Czerwone Szarfy nadchodzą!”. A naprawdę nadchodziły. Ustawiłem więc konkurencyjnemu gangowi ośmiosegmentowy zegar początku ataku. 

     By trochę przeciągnąć sprawę, Dżagerrini wpadł na oszałamiający pomysł omdlenia. Pickett, jeden z poruczników Baza zaczął go kopać w brzuch, na co ten zareagował zarzyganiem mu butów (jadł wcześniej śledzie, w retrospekcji oczywiście). Trochę szarfowych segmentów na to poszło, ale sporo za mało. Rory postanowił więc odpalić swojego chłopaka z wrzaskami o Szarfach. 

     Rozpętało się wtedy pandemonium. 

     Baz uznał, że Szarfy rozpoczęły otwartą wojnę, a Cyrk najwyraźniej posłużył za naprowadzaczy na jego bazę. Rozpoczęła się regularna potyczka, a scena wprowadzająca zmieniła się w skok, bez Rzutu Na Wejście. Zaciemniacze mieli sporą przewagę: prócz Baza i Picketta był tam jeszcze ochroniarz szefa, Henner oraz czterech anonimowych zbirów (jeden okazał się być synem jednego z Błękitnych Płaszczy, co dorzuci drużynie jeden Przypał). 

     Zaczęło się od najbardziej epickiej sceny sesji: Gambit, by wykorzystać w starciu Wyrafinowanie zamiast Wojaczki, wyskoczył nagle brekdensowo w powietrze, zrobił salto i wbił się dwoma trzymanymi w rękach nożami w Picketta, który w międzyczasie został powalony przez Amersisa. Dżagerrini zrobił nawet stójkę! Pickett zszedł. Dodatkowo, połowa reszty Zaciemniaczy została zaciemniona… przez granat dymny rzucony przez Rory’ego, w tym groźny Henner. Nie Bazso jednak, który zaczął strzelać, raniąc przy tym Arvusa i Gizma (Arvus Przemykają się zdołał przez chwilę zrobić sobie żywą tarczę z jednego z anonimowych Zaciemniaczy). Rory próbował unieszkodliwić Baza fiolką z kwasem, ale jedynie poparzył mu lewy bark…

     W tym momencie naprawdę nadeszły Szarfy. Chłopcy znaleźli się w szczególnie morderczej wersji gry w dwa ognie. 

     Zaczęli więc odwrót. Dzięki retrospekcji Arvus wiedział, że poniżej okna biura Bazsa leży spora kupa węgla, wyskoczył więc zgarniając jeszcze po drodze swego psa. W ślad za nim podążył Amersis, poważnie naruszając sobie nogę, oraz dwaj pozostali Cyrkowcy (ci skorzystali już z zawieszonego za oknem łańcucha, który jakimś cudem przeoczyli ich poprzednicy). 

     Sukces! Może bez dukatów… z rozpoczętą wojną z Zaciemniaczami… z Przypałem +5… z kilkoma bliznami… z traumą Lekkomyślności u Gizma… z niespodziewanym gościem w postaci starożytnego demona w sklepiku zielarskim (efekt Przypału)…

     …ale jednak sukces. Prawda?

     CUDOWNA sesja. 

Komentarze

Popularne posty