Szczury w ścianach
Cztery lata temu zawieszona została moja debiutancka (!) kampania w drugą edycję WFRP: Hieny Middenheimu. Rozegraliśmy trzy sesje, przeszliśmy Przez ostępy Drakwaldu i rozpoczęliśmy kampanię Ścieżki Przeklętych. Potem zawirowania z uczestnictwem niektórych graczy sprawiły, że opowieść o podróży dwóch hien cmentarnych i ich towarzyszy odłożona została ad calendas graecas.
Do wczoraj.
Hieny znowu na tropie! Przypomnę, trop ów to ślady ucieczki tajemniczego zabójcy, odpowiedzialnego za cztery morderstwa (krasnoludzkiego odźwiernego, dwóch kapłanów oraz nieznanego mężczyzny o nazwisku Kroen, któremu towarzysze kazali wstawić litery OF na nagrobku) oraz kradzież sigmaryckiej relikwii którą drużyna wcześniej doniosła do Middenheimu. Trop prowadził do kanałów...
Najpierw ordre de bataille. Hieny tworzą: Heinz Karl, krasnoludzka sierota mająca dziwną pewność, że jest kuzynem samego Karla Franza (hiena cmentarna) gra go Boniek; Gustaff "Marchewa" Karotte, podżegacz z Ostlandu z bardzo mądrą babcią/znachorką, grał go Jacoleko ale doszło do recastingu i przejął go Drzewiec; Ravandil, elfi przepatrywacz grany przez Grega; Otwin Beschlager, ochotnik z milicji ostlandzkiej grany przez Zarana. Opuścił na razie drużynę Axel, niziołek i druga hiena cmentarna, ale z jego polecenia do drużyny dołączył jego kuzyn, Valdred Draken, ochotnik z talentami łuczniczymi grany przez Telucha.
W kanałach założyłem, że każdy zły test tropienia (wykonywał go Ravandil) skutkować będzie wydłużeniem wędrówki i spotkaniami losowanymi przeze mnie z małej tabelki. Elfowi szło jednak bardzo dobrze i w związku z tym tylko raz Hieny natrafiły na przeszkodę: cztery ghule. Poszło całkiem nieźle, najpierw strzałem na ślepo uszkodził je Valdred, a potem brutalnym atakiem flankującym wykończyli je Heinz Karl, Karotte i Otwin (nazywany czasem Ottmarem).
Potem drużyna dotarła do bazy zabójcy, bazy skaveńskiej oczywiście (wieści o skavenach drużynie przekazał Marchewa, jego babcia-znachorka mu o nich opowiadała). Standardowo doszło do wielkiej debaty o taktyce walki, którą przerwał Heinz Karl sposobem na Leeroya Jenkinsa: zaczął nagle głośno śpiewać. Starcie z asasynem i jego klanbratami było długie i brutalne, w drużynie pojawiły się rany krytyczne (Ravandil złamał nogę), ale szczuroludzie ostatecznie polegli.
Było świetnie :)
Komentarze
Prześlij komentarz