Pod Trzema Piórami

 



     Kampania Łowców Głów napisała swój kolejny rozdział. Ostatnio wywodząca się z Nuln drużyna borykała się ze skutkami ataku dżabersmoka na Gotheim, dziś (a w zasadzie już wczoraj) chłopcy dotarli do Grissenwaldu. Janusz, Gottschalk, Thaugmir, Aleksander, Dragon - flisak, kapłan, paser, doker i student poszukujący przygód i pieniędzy wyłonili się z ostępów Reikwaldu.

     Cywilizacja była im naprawdę bardzo potrzebna. Krasnolud Thaugmir utykał, potężnie pogryziony przez pewną chłopkę - interwencja chirurgiczna była mu niezbędna. Ale samo wejście do Grissenwaldu było niełatwe: strażnikom bramnym i miejscowemu inkwizytorowi nie spodobała się najeżona gwoździami zbroja płytowa Janusza. Dopiero negliż i ostrzyżenie flisaka na łyso przekonały miejscowe ramię sprawiedliwości, że nie ma tu mutanta. Tym niemniej, zbroja została zarekwirowana.

     Interwencja chirurgiczna swoje kosztowała. Pierwszy pomysł drużyny: znajdźmy jakiś miejscowy kontrakt! Na takie poszukiwania nie byłem w ogóle przygotowany, ale z odsieczą przyszły mi Story Cubes. Wygenerowały mi dwa kontrakty. Jeden ultraklasyczny: coś demoluje mi majątek, zróbcie z tym porządek. Konkretniej: coś niszczyło łany zboża jakąś godzinę drogi od murów miasta. Drugi: porwano dziecko. Janusz, Gottschalk i Aleksander postanowili wziąć się za pierwsze zadanie, Thaugmir i Dragon pokuśtykali ku cyrulikowi. 

     Jeśli chodzi o tych drugich, to zadanie okazało się łatwe. Cena za operację przekraczała co prawda ich możliwości finansowe, ale chirurg przyjął w zamian fant w postaci pistoletu (Dragonowi za asystę w operacji dałem 10 pd). Jeśli zaś chodzi o pierwszą grupę… doszło do wydarzeń, które były chyba największym przebojem sesji. Potworem niszczącym zbiory okazał się by młody półgryf. A Gottschalk dojrzał, że ma w skillach obłaskawianie zwierząt….

     Wyrzucił szóstkę. I zaczął wydawać z siebie najbardziej półgryfowe piski, jakie słyszała północna Polska od czasów Popiela. 

     No i półgryf Gaja, na razie jeszcze trochę nieufny, stał się kolejnym Łowcą Głów. 



     Następnego dnia ośmieleni sukcesem bohaterowie wzięli się też za drugiego subquesta. Tym razem chodziło o porwanie trzyletniego najmłodszego syna miejscowego radnego, Wolfganga Kornhausera. Dziesięciu fachowców uprowadziło chłopca wraz z mamką już prawie miesiąc temu i nadal nie zażądało okupu: Kornhauser zwątpił w skuteczność straży i postanowił nająć awanturników, by przywieźli mu chociaż ciało chłopca. Szybkie śledztwo dało kilka poszlak: banda była w mieście już kilkanaście dni przed porwaniem, przypłynęła od strony Altdorfu i w tamtym kierunku uciekła potem konno, jeden z nich mówił z estalijskim akcentem. Nie mając nic innego do roboty, Łowcy ruszyli ich tropem. W tym momencie wkroczyli na szlak „Niespokojnych dni i ciężkich nocy”, chyba pierwszej kampanii wydanej do WFRP4 będącej w istocie zlepkiem kilku wcześniejszych przygód Graeme’a Davisa. 

     Zdołaliśmy rozegrać pierwszą część pierwszej przygody. Drużyna postanowiła zanocować w zajeździe „Pod Trzema Piórami”, gdzie akurat przybył też orszak grafini Marii Ulryki von Liebwitz-Ambosstein. Nie on jeden zresztą - trafili tam też kapłani Morra z jakąś trumną, troje uczonych z Nuln, dwoje niedobranych klasowo kochanków, była najemniczka o silnej dłoni (Ursula Kopfgeld), halflinka Mercinellina „Ziarenko” Thorncobble XIII z duszą wypełnioną rządzą hazardu i spora grupa „ludzi rzeki”. Leniwy wieczór przetykany porażkami w siłowaniu się na rękę Janusza z szampierzem grafini Brunonem Franke i sukcesami karcianymi Aleksandra zmagającego się z Mercinellą przestał być leniwy, gdy jeden z flisaków zaczął się krztusić po wypiciu piwa zamówionego przez Bruno…

cdn


Komentarze

Popularne posty