Scalathrax
Dziś drużyna się z nim zmierzyła.
Wygrzebany z głębokich czeluści Underdarku hybrydowy niepająk okazał się, zgodnie z przewidywaniami, przeciwnikiem morderczym. Mieliśmy na grę tym razem godzinę, więc starcie z nim wypełniło cały sesyjny czas... i był to chyba najbardziej intensywny jak dotąd moment kampanii. Wysoki AC potwora sprawił, że konfrontacja trwała 5 tur i wymagała wielu rozkmin graczy.
Na początek drużyna bardzo rozsądnie się rozproszyła, bo Ben D. Light przypomniał sobie, że pajęczak potrafi zionąć kłębami trucizny. Potrafił też miotać kolcami - i boleśnie przekonał się o tym Branik Żelazna Szczęka, krasnoludzki wojownik który dotąd stanowił główne siły uderzeniowe tej grupy. Krasnolud padł, ale na szczęście od razu podniesiony został czarem leczącym Bena. Tym niemniej, szok wywołany tą niespodziewaną porażką sprawił, że Branik już ani razu nie trafił dziś Scalathraxa... Zresztą, cios dla morale drużyny był niemal równie nokautujący - Daren Corvane wstrząśnięty był tak bardzo, że w pełnym sprincie nie zmieścił się w bramę i uderzył w mur...
Nie można jednak powiedzieć, że był zupełnie bezużyteczny - stanowił siłę flankującą sześcionogą poczwarę, co obniżało jego masywny AC. Korzystali z tego inni, Edmund Szeląg, Daren Corvane a nawet mały Grogho Dybuk. Na Scalathraxa spadał grad ciosów, które wolno wyniszczały jego siły życiowe. Wolno. Jego kontrataaki były zabójcze, pod koniec starcia nieprzytomni leżeli już i Szeląg i Daren (a Grogho przed instakillem uratował się dzięki Hero Pointowi). Sytuacja zrobiła się dramatyczna... ale w końcu potwór dwa razy z rzędu spudłował.
A Maximillius Starslayer nie. Jego potężna glewia wydarta w podziemiach z kościanych dłoni minotaura - giganta zakończyła plugawe życie Scalathraxa!
CDN
Komentarze
Prześlij komentarz