Chodzież 1927

     Jednym z celów, które przed sobą postawiłem w 2020 roku, jest poprowadzenie Zewu Cthulhu. Pierwszy krok poczyniony został wiele miesięcy temu, gdy sprowadziłem sobie podręcznik do siódmej edycji, ślicznie naprawdę wydany przez Black Monk. Wczoraj wykonałem krok drugi, zorganizowałem na roll20 sesję zero.

     Scenografią będzie moja rodzinna Chodzież, oczywiście po lovercraftowskim upgradzie. Mamy więc małe, zagubione wśród zalesionych wzgórz północnej Wielkopolski miasteczko robotnicze, którego pomyślność zależy od nieźle rozwijających się fabryk porcelany i porcelitu. Przeważający tu robotnicy entuzjastycznie przyjęli niedawny powrót Piłsudskiego do władzy (mamy rok 1927), bo przecież lepszy były pepeesowiec od tych burżujów z Chjeno-Piasta. Niemal równie popularna jest tu endecja, to z niej wywodzi się tutejszy burmistrz, Bronisław Maron. Ta równowaga sił powoduje ciągły wzrost politycznego napięcia (lokalny proboszcz, ksiądz Leonard Kurpisz cyklicznie skarży się, że przez tych napastliwych chodzieskich bolszewików albo umrę przez ciągłą nerwicę, albo zrezygnuję i wyjadę, choćby i w Bieszczady) i kto wie, może posłużę się nim konstruując kampanię :) Oś drugiego konfliktu jest etniczna: prawie 15% chodzieżan w głębi serca czuje się Niemcami, bardzo wielu z nich nie może się pogodzić z polskimi rządami. Jeden z nich, Paul Pepliński (przez niektórych Polaków nazywany Pawełkiem, co nieodmiennie wywołuje jego furię), właściciel sporego zakładu Elektra próbuje nawet podobno zorganizować lokalną grupę na kształt dawnych Freikorpsów. Plotki o ukrywanej gdzieś przez Peplińskiego broni krążą od jakiegoś czasu po Chodzieży, budząc zainteresowanie lokalnej policji.

     Ma ona jednak poważniejsze problemy. Kilkanaście kilometrów od Chodzieży znajduje się granica z Republiką Weimarską i znaleźli się tacy, którzy zaczęli na tym zarabiać. Pojawiły się dwie grupy przemytnicze: Zenki (od imienia ich szefa, Zenona Birży) i Narwańcy, grupa nastolatków, którzy chcą się szybko dorobić. Obie szmuglują alkohol, obie marzą o eliminacji konkurencji... i doszło już w ostatnim roku do czterech wymian ognia, żadna z nich jednak nie zakończyła się zgonem.

     Rok temu do miasta przyjechał Amerykanin, Desmond Thornwood. Desmond jest zaczynem kampanii: to on pchnie drużynę Badaczy w kierunku Tajemnicy. Kim on jest? Urodził się w 1869 roku w Anglii. Thornwoodowie stanowili niegdyś zamożną, wpływową arystokratyczną angielską rodzinę. Ich próba wejścia w inwestycje przemysłowe skończyła się jednak spektakularną katastrofą w ostatnich latach pierwszej dekady XIX wieku, kiedy ich fabryki spektakularnie splajtowały w obliczu blokady kontynentalnej Bonapartego. Po czasach świetności pozostała im jedynie posiadłość Thornwood Manor w Kornwalii, niszczejąca i pustoszejąca.

     Desmond jest jednym z trzech synów małżeństwa Georga i Allison Thornwoodów. Ojciec już nie żyje, a starzejącą się matką opiekuje się w Kornwalii jego starszy brat, Cornelius. Desmond wraz z młodszym bratem Arthurem opuścili rodzinne gniazdo i wyemigrowali do USA. Mój bohater znalazł tam małżonkę (Lisę Belleme) i pracę w University of South Carolina w Columbii (Wydział Historii Starożytnej).

     Ostatnie kilkanaście lat były dla Desmonda trudne. W 1903 roku Lisa Belleme, od lat już zmagająca się ze swym nowotworem, zainteresowała się dziwną, nowojorską sektą oferującą uzdrawianie z każdej choroby. Gardzący wtedy okultyzmem Desmond zlekceważył to... w listopadzie Lisa umarła, mając bliski kontakt z tajemniczą figurką, którą ludzie sekty wydobyli z głębin Pacyfiku. To, że wraz z Lisą umarli wszyscy kultyści nie ukoiło oczywiście bólu Desmonda. Co gorsza, jego jedyny syn Benedict wziął udział w Wielkiej Wojnie i został ciężko poraniony w Argonnach. Szok pourazowy sprawił, że do dziś Benedict nie potrafi zasnąć dłużej, niż na godzinę.

Desmond Thornwood

     Te kolejne traumy sprawiły, że Desmond zainteresował się dziwną mitologią otaczającą Starsze Istoty, ku rosnącej zgryzocie jego córki Mary uważającej, że ojciec skończy dokładnie tak, jak matka. Jego determinację wzmaga fakt, że od miesięcy nie ma kontaktu z Arthurem Thornwoodem, jego młodszym bratem pracującym w Waszyngtonie jako dziennikarz. Dwa lata temu Arthur zniknął w Polsce zbierając materiały do swej planowanej książki o apokaliptycznych sektach Europy Środkowej. Rok temu wysłał mu list. Kilka słów napisanych trzęsącą się ręką, koperta nadana z urzędu pocztowego w Chodzieży...

     Kogo ten Amerykanin pchnie wprost w paszczę Mitów?
  • Maksymiliana Starskiego, przedstawiciela chodzieskiego półświatka, żyjącego w ciągłym poczuciu winy wobec swego starszego brata, którego skrzywdził (na razie w niedoprecyzowany sposób); Maksymilian lubi swoją strzelbę i często chwali się, iż zabija nią wyłącznie sodomitów
  • Stefana Batorego, lokalnego adwokata, zamożnego prawnika do którego należy cała kamienica na ulicy Krasińskiego; Batory czuje jednak wewnętrzny dyskomfort: niecały rok temu lokalny policjant, Benedykt Maron, umarł zasłaniając go przed kulami na sali sądowej; strzelał nieznany nikomu mężczyzna z dwiema bliznami na czole układającymi się w literę V; mordercy dotąd nie znaleziono, a kulę wyjętą z ciała Marona Batory do dziś trzyma w portfelu
  • Mieczysława Wokulskiego, lokalnego inżyniera budowlanego który marzenia o powrocie w Polsce monarchii przeplata z życiem utracjusza w lokalnym barze Czarka
  • Ignacego Sobieskiego, pracującego w miejscowej bibliotece; znakomicie wykształcony Ignacy znalazł kiedyś amulet z dziwnym symbolem, co pchnęło go (i jego starszą siostrę) ku okultyzmowi, bez większych sukcesów zresztą, za co wini swoją skłonność do alkoholu i innych używek; dodatkowo żyje w cieniu swych kompleksów wobec siostry, która w pogoni za okultystyczną Prawdą jeździ po całym świecie
     Gdzieś tu muszą wić się macki, prawda?

Komentarze

  1. Bardzo ciekawie się zapowiada. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, choć też i trochę strach: cokolwiek osadzonego we względnej współczesności prowadziłem ostatni raz w poprzednim wieku (i nie było to przesadnie udane :) ).

      Usuń
  2. Były burmistrz to mój krewniak :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty