Dwie skrzynie


22 dzień Przypływu Lata, Rok Szkarłatnej Wiedźmy (1491 RD)

     Po spotkaniu z Agathą i łowach na świnię imć Schwera, drużyna z CMF udała się na spoczynek. Nie było im jednak dane go dokończyć: trzy ghoule sprawnie przekradły się tuż pod samo obozowisko, korzystając z chwilowego zauroczenia Illithora (elf łowca, 3 lvl) gwiaździstym niebem. Ofiarą padło od razu dwóch jego kolegów, sparaliżowanych trupim jadem napastników (Grogho Dybuk, półorczy barbarzyńca 3 lvl oraz Ard Beor, kapłan Ilmathera 3 lvl). Tym samym bohaterowie w jednej chwili stracili przewagę liczebną. Tym niemniej, mieli sporo szczęścia: dwa wygłodniałe ghoule zamiast atakować resztę, zaczęły się pożywiać kosztem sparaliżowanych ofiar (z miernym skutkiem, najwyraźniej zębiska na twarde odleżyny trafiały), trzeci zaś został szybko ścięty. Dwaj pozostali miłośnicy szybkiej gastronomii szybko podzielili jego los.

     Tym niemniej drużyna była nieco poharatana i nawet krótki odpoczynek nie zregenerował wszystkich ran. Nie zmartwiło to jej bynajmniej i następnego ranka dziarsko pomaszerowała ku pieczarze, o której poprzedniego wieczora wspomniał im właściciel knura-uciekiniera. Dotarli tam po niespełna trzech godzinach. Na zewnątrz panowała ponura atmosfera: porozrzucane kości humanoidów i nie tylko, wszystkie ogryzione do czysta. Przez ułamek sekundy usłyszałem dobiegające mnie z monitora (graliśmy na roll20 oczywiście) zwątpienie, ale Grogho jak zwykle zmiażdżył je swoją determinacją. Ruszyli.

     Grota miała trzy niespodzianki. Pierwszą (broń leżąca przy trupach poprzednich poszukiwaczy przygód) koledzy radośnie zignorowali. Druga nadleciała w postaci 12 żądlaków. Tradycyjnie fatalny w walce Ard Beor stracił przytomność, ale jego koledzy (nawet nie cierpiący go Aelar, elfi mnich) szybko to naprawili:


     Pokrzepieni tym sukcesem ruszyli dalej. I zostali nagrodzeni trzecią niespodzianką!

     Dwiema skrzyniami.

     
(tu w widoku MG, czyli z odsłoniętą mapą)

     Aelar to drużynowy ubermaterialista, więc oczywiście to on pierwszy dorwał się do skrzyni, tej północnej. Został hojnie nagrodzony! Kilka tysięcy sztuk srebra, 150 sztuk złota, trochę diamentów, skrol z czarem Piorun, duża potka lecząca, olej śliskości... Na bogato! Illithor tym chętniej doskoczył więc do drugiej skrzyni.

     Hmm, zwróćcie uwagę na pewien zielony drobiazg, który doczepiony jest do skrzyniowego tokena...


     To był mimik.

     Po chwili ciężko poraniony Illithor już odskakiwał, a Ard Beor tradycyjnie tracił przytomność. Na szczęście ten konkretny mimik najwyraźniej dopiero co został obudzony, gdyż na inicjatywie fatalnie przegrał: wyrzucił zaledwie 3 (nawet przejściowo przytomny Ard Beor wyrzucił więcej). To umożliwiło Bertoldowi (paladyn, 3 lvl) i spółce pokonać wrażą skrzynię już w 3 turze walki.

     Tym niemniej, całkowicie odebrało to drużynie ochotę na dalsze zwiedzanie pieczary. Czmychnęli tak szybko, że przejściowo zgubili nawet swojego półorka (sam się odnalazł).

     Bez przygód już drużyna powróciła na Trakt Triboarski, gdzie po burzliwych obradach zdecydowała wracać do Phandalinu. Co nastąpi w następnym odcinku.

Komentarze

  1. Zdarzało mi się grywać podobnie jak Meler kimś kto nie dba o dobra doczesne, ale zabawniej budzi się konflikciki gdy jest się jak sroka i biegnie do wszystkiego co się świeci :D Jaki to fart, że dobrałem się akurat do tej dobrej skrzyni ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dzięki Groghowi, który wybrał korytarz. Wybrałby drugi, i pierwszy na Twojej drodze byłby mimik :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty