Pomylona tożsamość
Gottschalk Scheller
Jegomość powyżej to Gottschalk Scheller, kapłan Ulryka który dziwnym zbiegiem okoliczności wyglądał dokładnie jak Kastor Aloysius Lieberung, szlachetka z Nuln który zginął na trakcie do Altdorfu z listem wzywającym go do podjęcia spadku wartego 20 000 imperialnych koron. Okoliczności tej afery przedstawia jedenasta część sagi o Łowcach Głów, którą przeprowadziliśmy... dwa lata temu. Dziś nastąpiła kontynuacja.
Przypomnijmy, prócz Schellera Łowców tworzyli: Thaugmir Ironhand, krasnoludzki paser grany przez Carnisa; Alexander, kislevicki doker grany przez Balistę; Heganber, krasnoludzki górnik grany przez Jawora; Perzival Steiger, niziołek zielarz, który w trakcie tej przygody przebranżowi się na przewoźnika (grany przez Telucha); Eldatok Bokgrumsson, zabójca trolli grany przez Bońka; Dragon Egg, student grany przez Grega.
Przygoda zaczęła się w zajeździe Siedem Szprych, gdzie bohaterowie pożegnali się ze swoim dotychczasowym dyliżansem (Eldatok lub Heganber (nie wiadomo do końca) dostali przy okazji urocze pozdrowienie od ochroniarki Marie Schutz). Do Altdorfu ruszyli pieszo. Przenocowali w gospodzie Ślepa Świnia, gdzie Heganber zagrał z miejscowymi drwalami w grę Sztylet Stół Sztylet. Stracił w niej dwa palce (używający sztyletu Heinz był suto częstowany alkoholem przez Eldatoka), ale zyskał swoją nową miłość, wielki topór bojowy Sylwę (Sylwunię).
W samym Altdorfie drużyna udała się na Konigplatz, gdzie była świadkiem przemarszu żołnierzy z Pierwszego Reiklandzkiego Regimentu Piechoty Imperialnej Gwardii eskortujących samego Karla Franza I, imperatora. Później do Schellera przyczepili się dwaj mężczyźni... jeden z nich uparcie drapał się po uchu. To było jakieś nieporozumienie, duet uciekł goniony przez Eldatoka w stronę dziwnego człowieka z kuszą.
Eldatok ich nie dogonił.
Znalazł ich za to Josef Quartijn, właściciel barki rzecznej Berebeli. Josef uraczył ich wieloma plotkami (niusami!) i zaproponował pracę jako eskorta podczas jego rejsu do Bogenhafen. Start nastąpić miał wczesnym rankiem następnego dnia, Josef chciał jednak odwiedzić jeszcze tawernę U Przewoźnika, którą zawsze odwiedzał w Altdorfie. Drużyny nie trzeba było długo namawiać.
Interludium. Idąc do tawerny chłopcy usłyszeli przepowiednię:
I oto ujrzałem zbierający się Mrok, gdy Ostatni Dom Radości upadał. Strzeżcie się niespokojnych Cieni nad Bogenhafen! Wówczas Ukochany Morr, ubrany w szaty zielone, stanie ponad Wielką Rzeką Sigmara. Tak, oto ujrzałem Śmierć na rzece Reik i wpadłem w rozpacz czarną! Oto bowiem Barwiona Dłoń prowadzi władcę ongiś potężnego i ta Szara Eminencja sprowadza na nas wszystkich klątwę. Drżyjcie, albowiem wówczas Rogaty Szczur sięgnie ku Strzaskanemu Królowi zasiadającemu na Tronie Kłamstw. I gdy rozsypią się Białe Mury, z Imperium zostaną Ruiny! Drżyjcie w trwodze, powiadam wam, albowiem nastał Koniec Czasów!
Koniec interludium.
W tawernie było generalnie przyjemnie, ale wszystko popsuli dwaj slamsingujący szlachetkowie, Jacob van Katzenreik i Georg von Ostbrun ze swoją czteroosobową obstawą i wynajętym bandziorem, Maxem Ernstem. Gdy Georg zwrócił brandy na Egga, ten wyjął pistolet......... to znaczy chciał to zrobić, bo wcześniej dopadł do niego Ernst i jednym wprawnym ciosem w prawą nogę powalił studenta. Przed dalszą przemocą powstrzymał wszystkich udający Kastora Gottschalk. Slamsingerzy wyszli z tawerny.
Drużyna wyszła niedługo później. Śledzona.
Drużyna wyszła niedługo później. Śledzona.
Śledzącymi okazała się dwójka z Konigplatz. Bohaterowie zastawili na nich zasadzkę, ale... zanim się zatrzasnęła, dwójkę ktoś zastrzelił z kuszy. Jedyna poszlaka? Na piersiach obu zabitych znajdowała się wytatuowana purpurowa dłoń....
Było wspaniale!!
Było wspaniale!!
Komentarze
Prześlij komentarz