Potyczka przy "Różnościach Manita"

 


     Dziś po raz drugi zagraliśmy w Starfindera, kampanię zapoczątkowaną przygodą ze startera do tego systemu. Zanim rozpoczęliśmy, czekała nas praca: postanowiłem transferować naszą drużynę do pełnych zasad, A NIE JEST TO NIESTETY ŁATWE. Większość pracy zrobiłem wcześniej w domu, ale i początek sesji został poświęcony tej mechanicznej ewolucji. To jeden z powodów, dla których wiele fabuły na dzisiejszej sesji nie było i generalnie mam o to do Paizo żal - poziom zmian w systemie jest po prostu za duży (mam wrażenie, że starter do Pathfindera 2.0 jest pod tym względem dużo lepszy).

     W starterze jest szkic wydarzeń będących kontynuacją tej pierwszej przygody i skorzystałem z niego, aczkolwiek trochę go jednak zmodyfikowałem - poziom fabularny startera niestety jest moim zdaniem ultrakiepski. Navasi (kobieta envoy grana przez Balistę, 1 lvl), Quid (mechanik ysoki grany przez Zigriina, 1 lvl; towarzyszy mu dron o imieniu Dron) oraz Raia  (technomancerka lashunta grana przez Drzewca, 1 lvl) są na tropie Stalowego Szpona, swego antagonisty z poprzedniej sesji. Pewien ich kontakt, paser o imieniu Manit dał im znać, że zdobył informacje w tej właśnie sprawie...

     ...tyle, że była to pułapka.

     "Stalowy Szpon śle pozdrowienia" wymruczał z technicznym akcentem droid zabójca, który zaczaił się na nich przy sklepiku Manita, w asyście dwóch uzbrojonych w broń palną uzbrojonych szkieletów. To była ciężka walka: robot był odporny na ostrzał i dopiero wyprztykanie się Rai z magic missilów oraz niezwykła skuteczność drona Drona położyły go trupem. Dwa pozostałe trupy (animowane) okazały się już łatwiejsze do pokonania. Tym niemniej: adrenalina lała się strumieniami, a trzej towarzysze zastanawiali się już nad gwałtownym końcem kampanii.

     Po pokonaniu asasynów chłopcy awansowali na drugie poziomy. Ojej, sporo nam zeszło na tym lewelowaniu; to jest częsty problem w grach dedekopodobnych... Gdy w końcu numerki zostały zupdatowane, weszli do "Różności Manita" i wytrząsnęli z właściciela prawdę o istocie pułapki. Staruszek działał na zlecenie samego Stalowego Szpona... i tajemniczego, zakapturzonego inteligentnego szkieletu. Pojmali go i sterroryzowali w opuszczonej świątyni Besmary na niższym poziomie Stacji. Drużyna splądrowała sklepik w ramach kontrybucji za taką zdradę, pozbawiła Manita kilku zębów i ruszyła ku świątyni. Spora winda towarowa przy świątyni zawiozła ich do pomieszczenia strzeżonego przez trzy silnie uzbrojone i silnie opryskliwe ysoki...

     I na tym było już dziś koniec. Szkoda, że tak krótko, ale sporo mechaniki musieliśmy przerobić... myślę, że następnym razem będzie jeszcze intensywniej :)



Komentarze

Popularne posty