Fireball

 

     Trzy lata temu zawiesiliśmy naszą kampanię "Zstąpienie do Avernusa". Trochę dlatego, że wykruszył się jeden z graczy, trochę dlatego, że jakoś nie miałem do tej kampanii serca... ale po trzech latach jakiś impuls sprawił, że wróciliśmy. I cóż to był za powrót...

     Przypomnę, drużyna składała się z Balgrima, krasnoluda/wojownika granego przez Balistę; Darvina, człowieka/mnicha granego przez Drzewca; Damakosa, diabelstwo/barda granego przez Haczyka; Horatio Nelsona, giffa/łowcę granego przez Telucha i Fargrima, krasnoluda/barbarzyńcę granego przez Linkolna. No i Volendtera, drakona/paladyna Tyra, który grany był przez Dragona, ale teraz przejął go Jawor.

     Ostatnim razem drużyna pokonała dwóch kultystów w kaplicy Martwej Trójcy... a dziś zaczęła od uwolnienia torturowanego przez nich więźnia. Był nim Klim Jhasso, członek jednego z rodów kupieckich Wrót Baldura, torturowany już przez dwa dni przez wyznawców Banea. Szybko okazało się, że to bajarz i kłamca, co ostatecznie doprowadziło do jego zabicia przez Balgrima. Co z kolei wywołało spięcie z Volendterem i prawie rozlew krwi w drużynie, ostatecznie jednak obyło się bez bratobójczych ciosów. No, Volendter takiego spróbował, ale nie trafił.

     Drużyna ruszyła dalej, na południe... i nie była to jej dobra decyzja. Doprowadziła ich bowiem do kostnicy, w której w tworzenie nieumarłych bawiła się Flennis, przywódczyni kultu Myrkula w tym miejscu. Władczyni Dusz.

     Nie wiem, czym kierowali się twórcy kampanii w stawianiu przed drużyną kobiety z FIREBALLEM na wczesnym jej etapie, w dodatku ze screenem w postaci roju szczurzych szkielecików. W każdym razie gdy Flennis użyła tego wesołego czaru, to w zasadzie nie było co zbierać. Darvin, Damakos i Balgrim zaliczyli instant death, Horatio legł nieprzytomny... Z kilkoma hp przetrwali Volendter i Fargrim..... oraz szczury. Te ostatnie zagryzły w ataku okazyjnym drakona, a Fargrim poległ w ostatniej desperackiej szarży na samą Flennis (bo ta pani miała całkiem poważny kiścień jeszcze... bijący dwa razy w rundzie).

TPK

     Mistrzuję od około 30 lat, 31 chyba... i stało się to na moich sesjach dopiero pierwszy raz (nie licząc Dark Souls, ale tam to jest wliczone w grę, w dodatku drużyna się odradza). Pierwszy raz zabiłem całą drużynę. Nie powiem, dziwne uczucie, poczułem się nieswojo :) Dzisiejsza sesja trwała chyba godzinę, może z hakiem. Flennis załatwiła ich w zasadzie w I rundzie.

     No cóż, pojawi się chyba jednak drużyna mścicieli... złożona z samych bardów :D

Komentarze

Popularne posty