Upadek Szklanej Różdżki
Na sesji miał niebieski płaszcz... ale tu wygląda lepiej :) |
Kilka kilometrów przed osiągnięciem celu, zmierzająca do Wave Echo Cave drużyna spotkała krasnoludzkiego domokrążcę Zorna Raibernssona. Kupiec był nieco przejęty: zamiast górniczych rodzin, w Górach Miecza znalazł jedynie bandy strachunów i goblinów. Ot, choćby kilkanaście minut temu ukrytego w zaroślach krasnoluda minął mag ze szklaną różdżką i dwa wredne, uzbrojone w morgenszterny bugbeary.
Mag z różdżką ze szkła... Ten szczegół nie mógł ujść uwagi moim graczom. Zdecydowani dorwać maga - renegata, Thoradin (krasnoludzki kleryk, 4 lvl) i Aquantus (człowiek - wojownik, 3 lvl) postanowili pójść w kierunku wskazanym przez Zorna. Garret i Sildar Hallwinter (NPC który podróżował wraz z nimi) postanowili nadal iść ku Wave Echo Mine na wypadek, gdyby Szklana Różdżka (czyli Iarno Albrek) zgubił pościg i wrócił do miejsca, gdzie krył się jego pryncypał. Na odchodnym Aquantus kupił jeszcze od Zorna duży hełm garnczkowy +1.
Iarno Albrek znaleziony został w niewielkiej górskiej kotlince, gdzie od jakiegoś już czasu obozował inny człowiek Czarnego Pająka, rosły bandyta kierujący pracami wykopaliskowymi w starożytnym grobowcu netherilskich wielmożów z tzw. Niskiego Netheru. Thoradin i Aquantus spotkali tam też nowego członka drużyny: pierwszopoziomowego elfiego maga Radu, astronoma który badał Góry Miecza w sobie tylko znanym celu.
Po krótkim rozważeniu swoich opcji, drużyna uznała, że pójdzie w konfrontację. Najbardziej obawiali się Szklanej Różdżki, więc początek starcia wyglądał niczym standardowe pierwsze minuty ofensyw frontów białoruskich podchodzących pod Berlin: gigantyczna nawała ogniowa przykryła biednego Iarno Albreka, który nie przetrwał tej apokalipsy (strzały Aquantusa, impulsu elektrycznego Thoradina i niszczącego diamenty kolorowego pocisku Radu). Szklana Różdżka padł w ostatnich, przedśmiertnych drgawkach. Trzy pozostałe strachuny i bandyta jednak ciągle żyli...
U dołu moje chwaty, u góry strachuny (orki z MESBG), Glasstaff (Saruman z MESBG) i anonimowy Herszt (Dunlending z MESBG) |
Przeciwnicy dobiegli względnie nienaruszeni... i zderzyli się z dwoma potężnie opancerzonymi twierdzami. Thoradin i Aquantus zbudowali sobie AC 22 i 24! Jedynie biedny elf... ten też został dopadnięty przez strachuna, który zmasakrował go w jedną turę. Podniesiony magicznie przez kleryka... znowu padł. Na szczęście czarów leczących Thoradin miał na podorędziu kilka...
Generalnie potyczka zakończyła się sukcesem (największym było to, że Radu ją przeżył). Moja
drużyna zainteresowała się wtedy korytarzem drążonym przez ekipę Czarnego Pająka. Okazał się on prowadzić do wcześniej wspomnianego netherilskiego grobowca. Tam czekały na nich dwie ożywione zbroje i jeden opancerzony koszmar (helmed horror)...
Starcie było długie, bo graczom przestały sprzyjać kości. Mi za to zaczęły sprzyjać aż za bardzo, więc Radu znowu znalazł się w stanie śmierci klinicznej, a Aquantus niebezpiecznie zbliżył się do powtórzenia jego losu. Decydujące okazały się pancerze człowieka i krasnoluda oraz zaklęcia leczące... Netherilskie monety zalały trzosy moich awanturników, a przy okazji doszło do awansów: Aquantus przywitał się z czwartym levelem, Radu zaś z trzecim.
Czas na finał.
Przeciwnicy byli naprawdę wymagający jak na naszą dwójkę, bo Mag na 1lvl robił, jako przekąska. No już teraz na 3lvl coś pokaże. Moje AC24 w tej przygodzie robiło nie powiem dużo roboty.
OdpowiedzUsuńZdjęcie „Różdżki” i dowódcy ochrony Czarnego Pająka z pewnością troszkę pomoże w finale i będzie łatwiej odrobinkę. Nie wyobrażam sobie spotkanie dwóch magów na raz w finale.
Tak, AC24 to kolosalny bonus :) Gratuluję :) Cóż, mam wrażenie, że Ci się przyda :)
UsuńA Bogini się zemściła za spalenie i zbezczeszczenie magów. Czyli w skrzyniach była tylko kasa zamiast jakichś magicznych gratów.
Usuń