Illithor Sokolooki

Eponim tej notki
     Tydzień temu CeeMeFowa drużyna rozpoczęła atak na podziemia posiadłości Tressendar w Phandalinie. Jakiś czas tego nie robiłem, więc przypomnę jej ordre de bataille:
  • Aelar, elf który wybrał drogę pięści i bólu jako mnich (2 lvl)
  • Ard Beor, kapłan Ilmatera, który dąży do doskonałości swego boskiego patrona poprzez pokorne znoszenie drwin Aelara (2 lvl)
  • Bertold, paladyn który o czymś takim jak"moda" słyszał dawno i już nie pamięta, nie czując żadnego skrępowania przy okazji noszenia zakrwawionych resztek goblińskiej zbroi (choć może to jednak jest moda)
  • Illithor, drugi elf w drużynie; Illithora najlepiej chyba charakteryzuje to, że uważa iż istoty myślące wcale nie muszą być blisko, jego łuk dosięgnie ich tak czy inaczej
  • Grogho Dybuk, półorczy barbarzyńca, niestety dziś był NPC
     Popędzani przez odgłosy pogoni starającej się przebić przez ich barykadę bohaterowie wbiegli do krypty rodu Tressendar. To zupełnie niebywałe, że z początku nie zwrócili uwagi na trzy szkielety ustawione przy sarkofagach Zamiast nich, ich uwagę przykuła para drzwi obiecująca drogę dalszej ucieczki. Rzucili się ku tym z prawej strony, uruchamiając tym samym magiczną pułapkę która zaczęła animować kościotrupy.

     Cóż to było za starcie!

     Już w pierwszej rundzie szkieletom udało się powalić Aelara (na szczęście Ard Beor dysponuje sztuczką stabilizującą rannych). Niepokojąco szybko tracąca przewagę liczebną drużyna rzuciła się na nie rzecz jasna, ale... jeśli się nie trafia szkieleta pomimo posiadania chyba +2000 do trafienia (Grogho), albo trafia się, ale na obrażenia rzuca się... 0 (Ard Beor), to starcie musiało stać się problematyczne, tym bardziej, że z komnaty obok wpadło do krypty jeszcze dwóch Czerwonych Płaszczy. Ostatecznie jednak Grogho wrócił jednak do bojowej formy, Bertold wreszcie się wstrzelił ze swoimi ciosami i ledwo ledwo, ale encounter został rozstrzygnięty pomyślnie. Aelar po cure wounds 5/13 HP, Ard Beor 4/10, Bertold 6/20, Grogho 10/23... Illithor 17/22.

     Tak, Illithor zaczął się wyróżniać. I to coraz mocniej.

     Zanim ujawniła się jego największa dzisiejsza przewaga, miał miejsce epizod z trójką więźniów. Drużyna była tak zestresowana, że nawet nie pozwoliła im na rozpoczęcie wyjaśnień: po prostu wygoniła ich z cel i popędziła w drugą stronę. 

     A potem działać zaczął elf "Pasywna Percepcja 15" Illithor. 

     Wszystkie tajne drzwi w tym kompleksie miały trigger odkrywania automatycznego ustawiony na 15. Gdy więc zaczęła się teraz sekcja podziemi z tajnymi przejściami...

     
     Trochę tak to wyglądało. Trzy kolejne przejścia.

     W ten sposób grupa uderzeniowa z CMF znalazła skrót prowadzący do kryjówki Szklanej Różdżki, szefa całej tej czerwonej bandy. Biedny mag był totalnie zaskoczony, ale poderwał się zza biurka. Madżik missajle zaczęły się grzać w swych slotach startowych. Powietrze zgęstniało od mocy.

     Po czym mag wyrzucił jeden w rzucie na inicjatywę. Illithor więc miał dość czasu, by wdzięcznie wskoczyć do jego łóżka (stojąc) i społowić mu hapeki. A potem doskoczył Bertold i sprowadził go do 7 punktów życia.

     Iarno Albrek (bo tak naprawdę nazywał się mag) przeprowadził ewaluację swojej sytuacji i się poddał.

     Z nadbrzeża rozpaczy do portu całkowitego triumfu w zaledwie dwie godziny. RPG.

Komentarze

  1. Grogho Dybuk jest wieczny jak Lenin. Żałuję, że niestety mnie nie było. Ahh ta szwankująca pamięć. Bilobil mi jest potrzebny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty