W ciemność

     Trzecia sesja drużyny Czarny Staw w kampanii Out of the Abyss za nami. Znowu było dramatycznie, ale już nie tak katastrofalnie, jak tydzień temu.

     Czarny Staw to:
  - Balista, mroczny paladyn marzący o władzy i rozmnażaniu
  - Carnis, krasnoludzki kapłan z przestępczą przeszłością prześladowany przez myśli o samobójstwie
  - Mercyfull, półorczy łowca (jakoś dotąd sądziłem, że to człowiek :D )
  - Ragnar, elfi wojownik wierzący w dobro i miłość na świecie
  - Ulthar, czarownik marzący o sprowadzeniu na ten świat Gha`Ov Ynna, zlepek macek, rogów i żądzy mordu, z zawodu Przedwiecznego Boga.

     Naprawdę, czarny jest ten staw.



     Tydzień temu ich próba ucieczki z drowijskiego więzienia Velkynvelve zakończyła się krwawą katastrofą. Czterech przyjaznych BeeNów przypłaciło ją życiem, uciekł tylko Ulthar i jeden NPC, derro o imieniu Bupiddo. Dwaj inni towarzysze niedoli, kuo-toa o imieniu Shuushar (błyskawicznie nazwany Sucharem) i quaggoth przedstawiający się jako elfi książę Derendil, uciekli tylko na kilka godzin, po których z powrotem do celi zawlokła ich triumfująca Ilvara, zarządzająca całym kompleksem strażniczo-więziennym. Czterej inni BeeNi, Aidan (półelfi łotr porzucony przez gracza), Zbączysław (ranger porzucony przez gracza), Jimjar (gnom podziemny ze skłonnością do hazardu) i Topsy (gnomka opłakująca śmierć brata) również znaleźli się za kratami.


     Całkiem spore stado.

     Jak już wspomniałem tydzień temu, przed drużyną otworzyła się nowa okazja do ucieczki: jeden z drowów, strażnik Jorlan, zaoferował im pomoc w ucieczce, nie wyjaśniając motywów. Jego pokiereszowana twarz jakimś cudem wzbudziła w drużynie zaufanie - i o dziwo, mroczny elf go nie zawiódł. Faktycznie odciągnął straże i odemknął zamek celi.

     Druga próba ucieczki zakończyła się PEŁNYM SUKCESEM i to bez rozlewu krwi! W dodatku drużyna zdołała przy okazji znaleźć dwa miecze, cztery sztylety, dwie kolczugi i trochę żywności (6 kg), zanim chyłkiem umknęła ku północnemu wyjściu z groty Velkynvelve, gdzie poprzedniego dnia zniknął Bupiddo i Ulthar. Ci już na nich czekali... Topsy oświadczyła wtedy, że chce zostać, odłączyć się od uciekinierów, by wyrównać z drowami rachunki za brata, ale Ulthar jakoś ją nakłonił do pozostania.

     Gdzie teraz? Tu drużyna przez chwilę zaczęła się spierać. Z jednej strony, Suchar stwierdził, że mniej więcej tydzień drogi stąd na zachód znajduje się Sloobludop, osada kuo-toa, tyle że... nie jest pewien, czy znajdzie drogę. Z drugiej, Bupiddo nalegał na daleką, miesięczną podróż do jego ojczystego miasta, Gracklstugh, tyle że trzeba by było wrócić do Velkynvelve i wyjść z niej południowym korytarzem. Drużyna zdecydowała się więc ostatecznie na propozycję Jimjara, który zaproponował poprowadzenie do równie odległego Blingdenstone, miasta gnomów (tu nie trzeba było zawracać...).

     Bupiddo był wściekły i zaczął się trochę boczyć, ale drużyna radośnie go zignorowała.

     Ruszyli od razu i to ostrym tempem. Dopiero po kilku godzinach, gdy uznali że ewentualny pościg Ilvary został mocno z tyłu, nieco zwolnili, co pozwoliło im szukać po drodze żywność (z całkiem niezłym powodzeniem, po kilku dniach wędrówki, w tym jednym z szybkim tempem marszu, nadal mają 14 kg żywności zapasu). Początkowo Underdark nie ujawniał im swoich niebezpieczeństw. W jednej z sal znaleźli totalnie apatycznego drowa, którego najpierw obrabowali, a potem zabili (konkretnie Mercyfull, zawsze wierny swemu imieniu, przeszył go jego własnym mieczem), co zresztą wywołało pierwszy drobny spór w drużynie, gdyż Ragnar próbował go ocalić. W innej, ogromnej grocie znaleźli ruiny miasta, które tak jakby spadło tam z nieba (dziwna sprawa, nieba widać rzecz jasna nie było). Znaleźli tam trochę klejnotów, dużą potkę leczącą i dwóch elfów Salinora i Tollana, uciekinierów z Menzoberranzanu (Tollan miał przy okazji wycięty język).

     Drużyna ich przygarnęła, nie zabiła. Ciekawostka.

     Następnej nocy bardzo duża już grupa uciekinierów zmniejszyła się jednak, w bardzo
dramatycznych okolicznościach. Topsy nagle się obudziła... i rozpoczęła niekontrolowaną transformację w szczurołaka. To wywołało w drużynie niemal wojnę domową. Mercyfull, Ulthar, Balista, Bupiddo i Jimjar zamierzali błyskawicznie zniszczyć nowe zagrożenie, Ragnar, Salinor, Tollan i Carnis byli gotowi jej bronić. Sama Topsy przylgnęła do ściany, wyczekująco. W końcu impas zdecydował się przerwać paladyn Balista, wyszarpnął sztylet by w nią nim rzucić, Topsy zamieniła się w szczura i z drobną pomocą Carnisa zdołała umknąć w ciemność.

     Ciemności korytarzy rzuciły głęboki cień na dusze bohaterów. Naprawdę niewiele brakowało, by polała się bratnia krew. Ale się nie polała. Na razie.

     Pod koniec trzeciego dnia ucieczki Underdark przypomniał, że jest Underdarkiem. Brutalnie.

     Uciekinierzy szli właśnie wąskim korytarzem, gdy pod idącym w środku stawki Salinorem buchnęła gorąca para. Ten wielki, podziemny czajnik działał tylko kilkanaście sekund, ale wystarczyło to, by usmażyć biednego elfa na medium rare. Drużyna jeszcze nie otrząsnęła się z szoku, gdy z dwóch stron zaatakowała ją szarżująca trójka orogów... Wtedy cliffhangerowo sesja się zakończyła.

     Żadnej walki, jeśli nie liczyć egzekucji na manekinie drowa i rzutu sztyletem w uciekającą Topsy :) I była to imho sesja fajna, pełna kombinowania, narastającego napięcia i jakiegoś takiego osaczenia. Roll20 też nie zawiódł, podobnie jak Discord. Byle tak dalej!


Komentarze

Popularne posty